sobota, 20 września 2014

Miasto bólu cz.20

   Szkoła zaczęła się na dobre, a ja mam nagły napływ ochoty na pisanie wtedy, kiedy muszę się uczyć do testu. Przypadek? Nie sądzę.

Miasto bólu cz.20 "powiem prawie wszystko"
   Schodzili po idealnie białych schodach, sufit i ściany miały ten sam kolor. Eliza dziwiła się, że nie było nawet jednego obrazu, czy dywanu.  Każdy mógłby zauważyć szpitalny wygląd tego miejsca, ale nic nie mówiła, tylko podążała za Rufusem. Kiedy doszli na dół i otworzył drzwi do kuchni, wydawał się być wyjątkowo zadowolony. Czyżby coś przegapiła? Przez chwilę przeszło jej przez głowę, że może wie coś o sekcie dziadka, ale szybko wyparła tę myśl. Stała już w kuchni, a mężczyzna odsuwał jej krzesło i pokazywał gestem by usiadła, kiedy jej uwagę zwrócił mały kwiatek w doniczce na parapecie. Miał drobne błękitne płatki i wyglądał zupełnie jak jej kwiat. Jak Tijek. Usiadła na krześle odwracając wzrok od okna. Rufus podszedł do blatu i wziął butelkę wody, po czym postawił ją na stole, a Eliza myślała, że bardzo chce jej coś powiedzieć. Chyba jednak mu się nie śpieszyło. Zacisnęła prawą dłoń w pięść próbując zachowywać się cierpliwie. Nie umiała. Chciała rzucić się na tego gościa i siłą wyrwać mu te informacje z gardła, ale tego nie zrobiła, a on wyjmował szklanki i stawiał je na stole jak gdyby nigdy nic. W głowie dziewczyny pojawiło się kilka brzydkich słów pod jego adresem, gdy ze stoickim spokojem nalewał wodę bardzo uważnie patrząc, czy w każdej szklance jest po tyle samo. Oparła głowę na rękach, co chyba rozbawiło Rufusa, bo postanowił odłożyć butelkę i wyjąć z lodówki sok różany. Wzięła długi piszczący oddech, ale on się nie śpieszył. Eliza jednak nie miała ochoty przyglądać się meblom, w których z resztą nie widziała nic wyjątkowego, wolała dowiedzieć się czegoś. Przynajmniej tego co on wiedział, a miała nadzieję, że Rufus okaże się kopalnią wiedzy, choć niezbyt w to wierzyła. Czuła, iż jeśli jeszcze trochę nie będzie mogła działać to popadnie w depresję, lub dziki szał, po zastanowieniu, tylko jedna z tych rzeczy była prawdopodobna i nie było nią podcinanie sobie żył w piwnicy. Mężczyzna dolał sok do szklanek, oparł ręce na oparciu fotela i uśmiechnął się delikatnie.
   -A może masz ochotę na jajecznicę? - Gdy to powiedział Eliza nie wytrzymała.
   -No, gadaj wreszcie co się stało! - Gdy krzyczała jej oczy płonęły nienawiścią. Lekko go zamurowało, bo nie wiedział, że nastolatka jest w stanie wydać z siebie taki ryk. Miała naprawdę mocny głos. Chciał najpierw unieść brew i skłonić ją do przeprosin, ale zadecydował, już jej nie irytować i powiedzieć o co chodzi.
   -Spokojnie, już mówię. - Usiadł na przeciwko niej, wziął głęboki oddech i zaczął. - Nie wiem, czy wiesz, ale pracuję pilnując bramy w murze. Dlatego mnie zawołano gdy... Kiedy...
   -Gdy co? - Przysunęła się bliżej niego, jakby to miało sprawić, że szybciej się dowie.
   -Nie przerywaj mi. - Zrobił pauzę, nie wiedział, jak ciężko będzie to powiedzieć. - Gdy znaleziono trupa - dokończył.
   -Czyli to ktoś ważny? -Spytała zdziwiona i lekko zawiedziona, bo myślała, że to coś większego od jakiegoś truposzczaka. - Przecież tylko takimi sprawami ktoś się interesuje i z tego co mi wiadomo to podobno burmistrz lubi rozwiązywać zagadki kryminalne.
   -Masz rację. To dlatego, że to burmistrz jest martwy. - Eliza patrzyła na niego przez chwilę. Otworzyła lekko usta ze zdziwienia. Myślała, że jest lepiej chroniony. Nie. To kłamstwa. Tak naprawdę spodziewała się czegoś związanego z nią.
   -Ach. - Powiedziała cicho i chłodno. Na chwilę odwróciła wzrok i popatrzyła na kwiatek stojący na parapecie.
   Siedzieli w milczeniu i nic nie zapowiadało przerwania ciszy, gdy dziewczyna postanowiła spytać Rufusa skąd ma kwiat. Była prawie pewna, że jest zza muru.
   -Ładny kwiatek - zaczęła, a on najwyraźniej zrozumiał to jako próbę nawiązania jakiejkolwiek rozmowy.
   -Dziękuję. To od siostrzeńca. Pomogłem mu - zrobił pauzę, bo nie chciał mówić jej o małym złamaniu prawa - w paru sprawach.

1 komentarz:

  1. Niesamowicie wciągnął mnie Twój blog. Piszesz naprawdę wspaniale. Nie zdążyłam przeczytać jeszcze wszystkich Twoich tekstów, ale na pewno to nadrobię :)

    P.S. Dziękuję za udział w konkursie :)
    Link do Twojego bloga został umieszczony razem ze zdjęciem nagłówka po prawej stronie bloga :) http://blogujmy-wspolnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Ludzie sami w sobie są nadzieją.