piątek, 14 lutego 2014

Miasto bólu cz.12

   Nie będzie mnie w ferie, do tego NIKT nie wysłał zgłoszenia na konkurs. Gdyby nie nagły przypływ weny, nie wiem co bym zrobiła. Mam co prawda wiele zapasów, ale nie chcę zamęczać internetu moimi wierszami. Ważne, że będzie następna seria/opowiadanie. "Kocham Lamę" brzmi zachęcająco czyż nie?

 Miasto bólu cz.12 "Zgrzyt"
  Eliza stała przed drzwiami gabinetu i zamykała je na klucz. Dziadek nie mógł się dowiedzieć, że tu weszła, ale ona musiała dojść do prawdy. Idąc do kuchni próbowała ułożyć sobie w głowie wszystkie wydarzenia tego dnia, kiedy przypomniała sobie, że od śniadania nic nie jadła.  Dziewczyna otworzyła szufladę i szybko wcisnęła klucz pod plastikową wkładkę na sztućce. Nie miała ochoty wszystkiego wyjmować, a dziadek i tak się nie zorientuje. Zerknęła kontem oka na leżące w misce pomarańcze i wyciągnęła po nie rękę. Pięknie pachniały, lecz Eliza była zbyt zdenerwowana żeby jeść. Odłożyła pomarańczę na miejsce i obróciła się w stronę okna. Widziała przez nie szopę i pola. Zawsze mogła liczyć na dziadka, ale teraz chyba będzie musiała poradzić sobie sama. Może nie całkiem, jest jeszcze ta cała Iza. Dziwnie miła dziewczynka o rozczulającym uśmiechu. Przecież trzeba znaleźć dla niej jakieś ziarna. Eliza oparła się o parapet i zapatrzyła w obłoki leniwie płynące po niebie. Nie ma przy sobie niczego takiego, będzie musiała jutro zajrzeć do sklepu. Gdy uznała, że to postanowione, ruszyła do pokoju, by wreszcie odpocząć.
    Leżała wpatrując się tępo w sufit. Był lekko poszarzały od częstego siedzenia przy świecach. Eliza lubiła patrzeć na tańczące płomyki, wydawały się żyć własnym życiem, zawsze wesołe, ciepłe i dobre. Kiedyś nawet dziewczyna chciała umyć sufit, jednak szybko się poddała. Już na początku istnienia tego domu był nierówny, a teraz gdy czasem odpadał tynk nie można się dopatrzeć jakiegokolwiek ładu. Dziwne, że teraz o tym myśli, może chce oderwać się od rzeczywistości, ale teraz wydawało się to takie ważne. Przecież ten dom tyle widział, wie pewnie więcej od Elizy. Gdyby tylko mogła się go spytać o parę rzeczy.
   Zgrzyt.
   Dziewczyna cała się napięła, nasłuchując w ciszy. Ktoś otwierał drzwi, zawsze uchylały się z charakterystycznym skrzypnięciem, brzmiało jak kot obdzierany ze skóry. Eliza wstała szykując się do spotkania z dziadkiem, lecz usłyszała przytłumione głosy i natychmiast zamarła. Nie chciała się tym przejmować, ale szybko do niej dotarło, że mogą się zorientować, iż była w szopie. Jej oczy powędrowały do uchylonego okna. Już myślała, że sobie odpocznie. Westchnęła i z grymasem niezadowolenia na twarzy podeszła do parapetu. Kroki były tuż przy jej drzwiach. Po co u licha ktoś chciał wejść do jej pokoju? Klamka opadła w momencie, gdy Eliza wyskoczyła przez okno. Wylądowała po części w wyschłych krzakach, a częściowo na lekko brązowej trawie. Eliza zacisnęła mocno szczęki, nie była przyzwyczajona do chowania się. Musiała działać.
    -Nie ufasz mi? - W głosie dziadka było słychać nutę ironii. - Zresztą i tak nic ci to nie powie, nie jesteś przecież znawcą kwiatów...
    -Po prostu mi to pokaż. -Odpowiedź padła od razu i równie szybko dziewczyna zorientowała się, kto wszedł do jej pokoju. To ten który płonął w tajemniczym pokoju, jego głos był szorstki, jak gdyby... papier ścierny? Nie, nic nie przychodziło jej do głowy. Miała jednak pewność, że skądś go zna. - To gdzie on jest? - Cisza. - Nie wiesz? Zaprowadziłeś mnie tu tylko po to, by mi pokazać coś, czego nie masz? - Podniesiony głos zmienił się w krzyk. Na czole fioletookiej pojawiły się kropelki potu.  Eliza nie wiedziała, czy naprawdę zrobiło się cieplej, czy to ze zdenerwowania.

3 komentarze:

  1. O jejku! Coś wspaniałego! Może kiedyś wydasz jakąś książkę? Jeśli tak będę pierwsza w kolejce. Czekam na kolejne części. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie, już dawno przeczytałam wszystkie części, ale nie miałam bloga, więc nie komentowałam. Teraz założyłam i szczerze mówiąc nie mogę się odnaleźć... Wpadniesz? :) http://akademia-zagubionych-dusz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie piszesz ;o Życzę powodzenia, mam nadzieję że nie zmienisz stylu pisania.
    +Ładny wizualnie.

    OdpowiedzUsuń

Ludzie sami w sobie są nadzieją.