sobota, 5 kwietnia 2014

Kocham Lamę cz.3

    Ogłoszeń parafialnych brak. Nie będę również rozpisywać się co jadłam na śniadanie, a jestem przyzwyczajona, że bezsensowny wstęp musi być. Tak więc: Lubię budyń.
   Przepraszam jednak coś mam. Komentujcie, to mnie motywuje, czy coś w tym stylu...

 Kocham Lamę cz.3 "To sobie poczekamy"
   Słońce odbijało się od śniegu, który nocą szczelnie okrył wszystkie drogi i cicho skrzypiał gdy szłam do szkoły. Był to brzydki kanciasty budynek, jak chyba każda szkoła. Wiedziałam, że jestem spóźniona, ale zobaczyłam, Wojtka i Klaudiusza stojących przed szkołą. Przyjaciel zauważył mnie i krzyknął na powitanie.
   -Hejka! Drzwi są zamknięte! - W tym czasie zdążyłam podejść i wyciągnąć telefon.
   -Jest jedenaście po dziesiątej, a Podkowa nigdy się nie spóźnia. Dziwne.
   -Podkowa? - Spytał Klaudiusz wyraźnie zdezorientowany. Nawet jako kujon powinien znać przezwisko swojej wychowawczyni. Wstyd normalnie. Na szczęście Wojtek przyszedł mu z pomocą, choć niezbyt chętnie.
   -Pani M. - Powiedział szybko i wrócił do rozmowy ze mną. - To co, mamy iść do domu? Wtedy na pewno nas obleje. Poczekajmy jeszcze chwilę. W końcu każdemu zdarza się zaspać. - Ostatnie powiedział bez przekonania, bo obydwoje dobrze wiedzieliśmy, że Podkowa nigdy się nie spóźnia nawet, gdy jest chora i cała klasa, a nawet nauczyciele mówią jej, że powinna zostać w domu. Tak, już tak było. Uniosłam znacząco brew, ale nic nie powiedziałam, bo przerwał mi czyjś cieniutki głosik.
   -Czekacie na projekt?
   Całą trójka odwróciliśmy się i zobaczyliśmy niską pucołowatą dziewczynę o kręconych rudych włosach. I to bezsprzecznie rudych. Gdy biegła unosiły się za nią niczym welon. Głupie porównanie, ale teraz nic nie wymyślę. Dobiegła do nas zdyszana i uśmiechnięta, miała na sobie płaszczyk i czarny plecak. Wojtek powiedział jej, że ciągle czekają na swoją wychowawczynię i zastanawiali się czy w ogóle przyjdzie, a na twarzy nowo przybyłej pojawiło się zdziwienie. Przechyliła lekko głowę na prawo.
   -Jak to? Nie mieliśmy się spotkać o dziesiątej dwadzieścia? Przecież M-ka wyraźnie mówiła...
   -Czekaj. - Przerwał jej Klaudiusz. - M-ka? Ile pani M. ma tak właściwie przezwisk?
   -...że będzie czekała dwadzieścia po. - Dokończyła patrząc mu ze złością w oczy, po czym nagle się uśmiechnęła. - Ale co tam. Ja ciągle gadam i trochę ciężko za mną nadążyć. Co do przezwisk to sama nie wiem. Podkowa, Jęzorek, M-ka, było jeszcze pani W. jak wredota, ale się nie przyjęło. A właśnie jestem Aniela, a wszyscy mówią mi Daga, od Dagmary, bo to moje ulubione imię. Ktoś mi mówił, że to wcale do mnie nie pasuje, ale ja... - Piskliwy głosik rozbrzmiewał i był ignorowany jeszcze przez jakieś dziesięć minut, po których na parking podjechał czerwony samochód. Wysiadła z niego wyraźnie zadowolona nauczycielka i podeszła do nas. Nawet mi było już zimno, a chłopcy stali tu dłużej. Wojtek przeskakiwał z nogi na nogę patrząc jak Podkowa otwiera drzwi i jako pierwszy wbiegł do szkoły. Bardzo dziwny widok. Uśmiechnęłam się i weszłam już za M-ką, czy inaczej mówiąc Jęzorkiem do szkoły. Poprowadziła nas do piwnicy. Na drzwiach były resztki białej farby, kiedyś widniał na nich napis składzik, ale jakoś udało mi się go odczytać. Kiedy weszliśmy do środka resztki nadziei legły w gruzach. Dosłownie. Najwyraźniej to nadal był składzik, tylko na środku z czterech ławek złożono prowizoryczny stół, na którym leżały telefony jakby wyciągnięte żywcem z czarno-białych filmów. Wzdrygnęłam się. Zapaliła się tylko jedna z dwóch gołych żarówek. Nawet przez małe zakratowane okienko nie wpadało za dużo światła. Choć wystarczająco, by podświetlić latający w powietrzu kurz.

6 komentarzy:

  1. No wiesz. W takim miejscu zakończyć... Ja teraz chcę kolejny!
    A tak btw. czemu komentarze z linkami są nieszczere? Ja zawsze jak już piszę komentarz to robię to od serca, prawdziwie, a często zdarza mi się zostawić link do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam ~
    Chciałam poinformować, że wywiad został dodany na bloga. I... oczywiście powiedzieć kilka słów na temat zamieszczonego przez Ciebie tekstu c;

    Jak na razie nie przeczytałam wszystkich notek: problemy, nauka itp. itd. Ale przeczytałam wszystkie rozdziały serii zatytułowanej "Kocham Lamę". Mimo, iż jestem fanką yaoi i opowiadań z bohaterem płci męskiej w roli głównej: to bardzo mnie ta historia zaciekawiła. Piszesz ciekawie. Twój styl zachęca do dalszego czytania. Podoba mi się. c:
    Będę śledzić bloga,
    pozdrawiam serdecznie ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Ah tak... komentuję pierwszy raz tu... mimo to wszystkie notki bezsprzecznie mi się podobały. W opowiadanie się wkręciłam Ale szczerze... czemu akurat teraz koniec nastąpił??? Niecierpliwie czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach tak... To bardzo miłe z twojej strony. Koniec jest w tym miejscu ze względu na standardową długość każdej części. Nie chcę dodawać za dużo i sama nie jestem w stanie tak wiele napisać. Wiadomo, szkoła.

      Usuń
  4. Świetne opowiadanie (co do Kocham Lamę) podoba mi się twój styl pisania, w części pierwszej, zachwyciło mnie takie wyrwanie z jakiejś sytuacji, które jest początkiem powieści (dla mnie spotykane tylko w filmach). Twoje teksty są bardzo przejrzyste, nie nudzą fajnie się je czyta. Nie podobał mi się tytuł, wogóle, ale nie odzwierciedla się w treści tzn. że opowiadanie jest po prostu super. Czekam na konktynuację przygody Dominiki i postaram się przeczytać w najbliższym wolnym czssie Miasto Bólu, bo bardzo mnie ciekawi. Powodzenia w pisaniu :)

    PS: Mam szablon tej samej autorki z tej samej notki taki zielony (może pamiętasz), a propos, zapraszam na mojego bloga. Wnioskuję z "Kocham Lamę", że nie lubisz niemieckiego, to może spodoba ci się moje opowiadanie po angielsku na tym moim blogu http://pamietnik-zaginiona-wyspa.blogspot.com/. Oczywiście w wolnej chwili i nie pod przymusem. A ja jeszcze tu wrócę :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam za ten link. Moje przeoczenie, ale jak można by było to wytnij go jakoś, bo myślę, że to fajny komentarz ;)

    OdpowiedzUsuń

Ludzie sami w sobie są nadzieją.