piątek, 11 kwietnia 2014

Miasto bólu cz.15

   Mam małe pytanie do ewentualnych czytelników. Jako że napisałam na polski opowiadanie związane z lekturą "Hobbit", to może pokażę je też tutaj. Dlatego jeśli ktoś chciałby przeczytać, to niech napisze w komentarzu. Jak ktoś zgłosi zainteresowanie to powinno ukazać się stosunkowo niedługo. Są chętni?
 
Miasto bólu cz.15 "Dom w środku lasu"
   Las, choć z zewnątrz wyglądał na mały wcale taki nie był. Młode iglaste drzewka, teraz nie miały odpowiedniej ilości wody i nawet one wyglądały na słabe i zniszczone. Ich podeschłe gałęzie opuszczały się w stronę spękanej gleby. Nic poza tym nie wskazywało na porę jaka miała nadejść. Z auta można było zobaczyć różnokolorowe ptaki. Teraz było ich najwięcej, bo kiedy przyjdzie chłód, to większość z nich umrze. Powoli zwalniali, a Eliza zaczęła się zastanawiać gdzie mieszka ten facet. Często przychodziła tu na grzyby z dziadkiem, ale nie pamiętała żadnego domu. Powoli zacisnęła dłonie w pięści. Nic złego się nie dzieje. Powtarzała sobie. To dobry gość. Nic ci się nie stanie. I na razie nic się nie działo, jednak czuła się nieswojo, a do tego była strasznie zmęczona. Tego dnia miała stanowczo za dużo wrażeń. Nagle zauważyła dom. Nie taką zwykłą obskurną chatkę, lecz budynek wyglądający jak nowy. Przeczył temu jedynie bluszcz oplatający śnieżnobiałe ściany. Dosięgał prawie do dachu. Oczy nastolatki były wielkie, a usta mimowolnie się otworzyły. Jeszcze nigdy nie widziała żeby taki dom stał gdzie indziej niż na ulicy snobów. 
   -To twój dom? - Spytała nim zdążyła się zastanowić. Oczywiście, że był jego. Nie mogła jednak powiedzieć nic mądrzejszego, bo całkiem ją zamurowało. Rufusa najwyraźniej nie zdziwiła ta reakcja.
   -Tak. Dziadek mi to przepisał w spadku. Nie wiem czemu wybudował dom właśnie tutaj, ale przynajmniej nieźle bawię się patrząc na reakcje ludzi, gdy do mnie przychodzą.
   Zatrzymali się naprzeciwko wejścia. Eliza powoli wyszła z samochodu patrząc na mężczyznę. Był dziwny. To niemożliwe, by po prostu chciał jej pomóc. To głupie, ludzie tacy nie są. Każdy czegoś chce, robi wszystko tylko dla siebie, nie patrzy na innych. Ona też taka jest. I taka powinna być. Usłyszała trzask zamykanych drzwi i gdy popatrzyła na Rufusa tak bardzo przypominał jej Karola. Ten ciepły uśmiech. Może nie wszyscy są źli. Nie całkiem. 
   -Chodź młoda. Napijesz się kawy? - Stał już pod drzwiami, więc szybko podeszła do niego mrucząc coś na zgodę. - No dobra. - Otworzył i wpuścił dziewczynę do środka. Korytarz był szeroki i biały, drewniana podłoga lśniła czystością. Wyglądało to jakby nikt tu nie mieszkał. On pociągnął za złotą klamkę i Eliza zobaczyła mały pokoik, farba miała błękitny odcień, lecz oczy dziewczyny powędrowały w górę ku sufitowi. Miał ciemną barwę, ktoś namalował na nim gwiazdy. Zrobił to tak dokładnie, że mogłaby nazwać wszystkie konstelację. Uśmiechnęła się. Ten pokój był śliczny, a ściany ie kontrastowały z ciemnym sufitem, granat bowiem przechodził w czerń. Zdecydowanie kosztowało to mnóstwo czasu. 
   -Usiądź sobie. - Pan domu wskazał wielki, obszyty skórą fotel i zniknął w korytarzu. 
   -Hmm... Chyba mnie pojebało. - Mruknęła pod nosem siadając na fotelu. Kiedy usiadła, drugi już raz uświadomiła sobie, jak bardzo jest zmęczona. Popatrzyła w górę, a nocne niebo otuliło ją płaszczem ciemności. Nie ważne, że było fałszywe, teraz to nie miało znaczenia. Lekko przymknęła oczy i oddała się przyjemnej i zasłużonej drzemce.
   Niedługo po tym Rufus skończył kawę. Kiedy zalewał pierwszy kubek, zorientował się, że nalał za mało wody. Mieszkał sam i zawsze robił na styk. Nie miał ochoty czekać, więc uznał, iż sam nie wypije. Pocieszył się faktem, że to wyjdzie mu na zdrowie. Złapał kubek i poszedł do swojego pokoju. Dziewczyna pewnie się niecierpliwi. Słyszał o niej wiele złego, a na chodniku, cała zapłakana wydała mu się taka delikatna i krucha. Podobno jej fioletowe oczy mają w sobie tylko nienawiść. Co takiego, więc się stało, że niezłomna nastolatka rozpłakał się? Otworzył drzwi i gdy ją zobaczył mimowolnie się uśmiechnął. Leżała w fotelu z głową zwróconą do góry i spokojnym wyrazem twarzy. Jej czarne włosy ułożyły się dookoła jej głowy tworząc coś na kształt aureoli. Ostatnie promienie słońca sprawiły, że wyglądała jak anioł, który właśnie spadł z nieba.

1 komentarz:

  1. Chętnie przeczytam Twoją pracę na polski ;)
    Opowiadanie ciekawe, masz ładny styl pisania...
    Myślę, że w wolnym czasie będę tu wpadać, obserwuję ;D

    OdpowiedzUsuń

Ludzie sami w sobie są nadzieją.