Trochę się śpieszę, więc dodaję następną część opowiadania, o nielubianym tytule.
-Tak. Wyjąć? - Nawet ona przy nauczycielce mówiła zwięźle, krótko, a nawet cicho. Z resztą i tak nie miałaby szansy się rozgadać, bo zaczęły padać polecenia.
-Tak. Siadajcie. Dam wam dwie godziny i macie pracować, to nie jest tak dużo czasu, jak się wydaje. - Wszyscy zajęliśmy miejsca i poczułam się jak w szkole, a muszę przypomnieć, była sobota, a to jest w weekend, czyli wolne od szkoły. Tak, ciągle nad tym ubolewam. - Macie przygotować sobie miejsce pracy, posprzątać tu trochę, bo będziecie urzędować tu przez pewien czas. Na stole macie plan lekcji i dyżury, numer, na który są wszystkie te telefony i kartki z mazakami. Musicie zrobić plakaty, by ktokolwiek o was wiedział i żebyście nie zanudzili się na śmierć - wręcz usłyszałam jak myśli: nie żeby mnie to obchodziło. - Jak ktoś ma problemy z innymi uczniami, czy nauczycielami to każecie mu iść do psychologa szkolnego. Zapisałam wam też hasło do dziennika elektronicznego, więc możecie podać oceny i oczywiście nie macie uprawnień, by je zmienić. - Westchnęła. Najwyraźniej jej też nie uśmiechały się te projekty. - To już wszystko.
Klaudiusz miał śmiertelnie poważną minę, jakby ktoś powiedział mu, jak może uratować świat, za to ja z Wojtkiem byliśmy bardziej zainteresowani odrywaniem kawałka plastiku od ławki. Nawet nie zauważyłam, jak Podkowa wychodziła, powiedziała chyba coś jeszcze, ale jakoś nie chciało mi się jej słuchać. Siedzieliśmy przez chwilę w zamkniętym pokoju i nikt nic nie mówił. Jedynym źródłem dźwięku był plastik, którym mój kumpel wciąż się bawił. Nagle jego kawałek upadł na podłogę i zapanowała zupełna cisza. Nie taka, co wszyscy się rozumieją i nie trzeba nic dodawać, tylko niezręczna, którą każdy chce przerwać, ale nie wie jak.
-W końcu nie zapytaliśmy czemu się spóźniła. - Powiedziała Dagmara, lecz Wojtek tylko skinął głową, ja zaczęłam gapić się w sufit, Klaudiusz westchnął i zwrócił się do nas.
-To chyba powinniśmy zacząć sprzątać? - Rozejrzałam się dookoła, w sumie to miał rację, ta nora była okropna i należało coś z nią zrobić. Najlepiej wysadzić wraz z całą szkołą. Nie powiedziałam tego głośno. Nie zdążyłam. Dagmara podniosła się i klasnęła z uśmiechem w dłonie.
-To do pracy! - Krzyknęła. - Nie chcecie chyba przesiedzieć tych dwóch godzin w jakimś zakichanym pokoiku? Zgadzam się z Klaudiuszem. - Na te słowa podniósł się, by podkreślić, że trzeba działać. - No już, wstawajcie. Nie będzie aż tak źle. - Cała chodziła. Jej loki lekko się trzęsły. Podeszła do drzwi i zapaliła drugą żarówkę. Zrobiło się trochę jaśniej, ale było lepiej widać łuszczącą się farbę, śmieci i ogółem mnóstwo zepsutych, niepotrzebnych rzeczy. Chyba nie muszę mówić, że mnie irytowała.
Ku mojemu zdziwieniu Wojtek wstał powoli i otworzył małe okienko wpuszczając odrobinę świeżego powietrza. Tak więc siedziałam siedziałam samotnie. I co miałam zrobić? Też wstałam. Dagmara się rozpromieniła.
-To od czego zaczniemy? Może poukładamy jakoś te rzeczy...
-Nie! - Krzyknęłam. Nie chciało mi się słuchać jej głosiku. Popatrzyła na mnie wielkimi oczami, a ja opadłam zirytowana na krzesło i powiedziałam już ciszej. - Możemy zrobić te plakaty, co?
Ruda uśmiechnęła się na te słowa i zaczęła swoje przemówienie, ale tym razem postanowiłam jej nie przeszkadzać, tylko wymownie patrzyłam w sufit.
-To chyba możemy usiąść. - Złapała jedną z kartek i czerwony mazak. - Macie jakieś pomysły? Bo ja nie mam. Zwykle to ja wszystko wymyślam i ostatnio też tak było. Pomagałam wszystkim w tych projektach, ale podobno w każdym było trochę za mało, żeby mi to zaliczyć. Ale odchodzę od tematu. Na plakacie muszą być: - zaczęła wymieniać i zapisywać to na kartce. Wszyscy już siedzieli i pochylili się, jak w filmach, gdy opracowuje się tajny plan. - Po pierwsze telefon, napisane co robimy i trzeba dodać jakiś rysunek. No i jeszcze coś co przyciągnie uwagę...
Kocham Lamę cz.4 "Zaczynamy"
-Usiądźcie - Powiedziała Podkowa. -Macie dużo do zrobienia. Dagmaro? - Chyba nie muszę tu mówić na kogo zwróciła swoje świdrowate oczka. - Masz swojego laptopa?-Tak. Wyjąć? - Nawet ona przy nauczycielce mówiła zwięźle, krótko, a nawet cicho. Z resztą i tak nie miałaby szansy się rozgadać, bo zaczęły padać polecenia.
-Tak. Siadajcie. Dam wam dwie godziny i macie pracować, to nie jest tak dużo czasu, jak się wydaje. - Wszyscy zajęliśmy miejsca i poczułam się jak w szkole, a muszę przypomnieć, była sobota, a to jest w weekend, czyli wolne od szkoły. Tak, ciągle nad tym ubolewam. - Macie przygotować sobie miejsce pracy, posprzątać tu trochę, bo będziecie urzędować tu przez pewien czas. Na stole macie plan lekcji i dyżury, numer, na który są wszystkie te telefony i kartki z mazakami. Musicie zrobić plakaty, by ktokolwiek o was wiedział i żebyście nie zanudzili się na śmierć - wręcz usłyszałam jak myśli: nie żeby mnie to obchodziło. - Jak ktoś ma problemy z innymi uczniami, czy nauczycielami to każecie mu iść do psychologa szkolnego. Zapisałam wam też hasło do dziennika elektronicznego, więc możecie podać oceny i oczywiście nie macie uprawnień, by je zmienić. - Westchnęła. Najwyraźniej jej też nie uśmiechały się te projekty. - To już wszystko.
Klaudiusz miał śmiertelnie poważną minę, jakby ktoś powiedział mu, jak może uratować świat, za to ja z Wojtkiem byliśmy bardziej zainteresowani odrywaniem kawałka plastiku od ławki. Nawet nie zauważyłam, jak Podkowa wychodziła, powiedziała chyba coś jeszcze, ale jakoś nie chciało mi się jej słuchać. Siedzieliśmy przez chwilę w zamkniętym pokoju i nikt nic nie mówił. Jedynym źródłem dźwięku był plastik, którym mój kumpel wciąż się bawił. Nagle jego kawałek upadł na podłogę i zapanowała zupełna cisza. Nie taka, co wszyscy się rozumieją i nie trzeba nic dodawać, tylko niezręczna, którą każdy chce przerwać, ale nie wie jak.
-W końcu nie zapytaliśmy czemu się spóźniła. - Powiedziała Dagmara, lecz Wojtek tylko skinął głową, ja zaczęłam gapić się w sufit, Klaudiusz westchnął i zwrócił się do nas.
-To chyba powinniśmy zacząć sprzątać? - Rozejrzałam się dookoła, w sumie to miał rację, ta nora była okropna i należało coś z nią zrobić. Najlepiej wysadzić wraz z całą szkołą. Nie powiedziałam tego głośno. Nie zdążyłam. Dagmara podniosła się i klasnęła z uśmiechem w dłonie.
-To do pracy! - Krzyknęła. - Nie chcecie chyba przesiedzieć tych dwóch godzin w jakimś zakichanym pokoiku? Zgadzam się z Klaudiuszem. - Na te słowa podniósł się, by podkreślić, że trzeba działać. - No już, wstawajcie. Nie będzie aż tak źle. - Cała chodziła. Jej loki lekko się trzęsły. Podeszła do drzwi i zapaliła drugą żarówkę. Zrobiło się trochę jaśniej, ale było lepiej widać łuszczącą się farbę, śmieci i ogółem mnóstwo zepsutych, niepotrzebnych rzeczy. Chyba nie muszę mówić, że mnie irytowała.
Ku mojemu zdziwieniu Wojtek wstał powoli i otworzył małe okienko wpuszczając odrobinę świeżego powietrza. Tak więc siedziałam siedziałam samotnie. I co miałam zrobić? Też wstałam. Dagmara się rozpromieniła.
-To od czego zaczniemy? Może poukładamy jakoś te rzeczy...
-Nie! - Krzyknęłam. Nie chciało mi się słuchać jej głosiku. Popatrzyła na mnie wielkimi oczami, a ja opadłam zirytowana na krzesło i powiedziałam już ciszej. - Możemy zrobić te plakaty, co?
Ruda uśmiechnęła się na te słowa i zaczęła swoje przemówienie, ale tym razem postanowiłam jej nie przeszkadzać, tylko wymownie patrzyłam w sufit.
-To chyba możemy usiąść. - Złapała jedną z kartek i czerwony mazak. - Macie jakieś pomysły? Bo ja nie mam. Zwykle to ja wszystko wymyślam i ostatnio też tak było. Pomagałam wszystkim w tych projektach, ale podobno w każdym było trochę za mało, żeby mi to zaliczyć. Ale odchodzę od tematu. Na plakacie muszą być: - zaczęła wymieniać i zapisywać to na kartce. Wszyscy już siedzieli i pochylili się, jak w filmach, gdy opracowuje się tajny plan. - Po pierwsze telefon, napisane co robimy i trzeba dodać jakiś rysunek. No i jeszcze coś co przyciągnie uwagę...
Kurczę, nie mogę znaleźć tu.ładu i składu. Gdzie początek? Masz tu kilka opowiadañ?.
OdpowiedzUsuń