sobota, 6 czerwca 2015

Życie - gra cz.2


Życie - gra cz.2
    Mad patrzy na mrugający widelec na dole ekranu. Pojawia się komunikat, że nic nie jadł od dwunastu godzin. Chłopak rzeczywiście jest głodny. Wybiera mięso z kurczaka i sałatkę. Będzie musiał chwilę poczekać. Już słychać, jak maszyny w kuchni przygotowują mu posiłek.
    Musi dalej tworzyć historię. Zazwyczaj uśmierca ludzi w młodości, by mieć mniej pracy, ale teraz nie ma takiej możliwości. Malimera potrafi być bardzo uciążliwa. Chłopak zerka pobieżnie na to, co już zrobił. Uśmiecha się pod nosem. Całkiem nieźle mu szło. Zaczyna pisać dalej. Oczywiście powinien już zacząć wprowadzać bardziej pozytywne rzeczy. Uznaje, że przygarnięcie małego kotka, to coś pozytywnego. Zmienia zdanie. Jak kotek umrze, to będzie źle.
    Wzdycha. Pisanie szczęśliwego życia jest wręcz niemożliwe. Jednak musi. Ciekawa praca, staż. To brzmi znośnie. Będzie mogła robić coś związanego z baletem, a potem zacznie występować. Idealny plan. Po pewnym czasie znajdzie sobie męża i będą szczęśliwi w jakimś bloku na przedmieściach. Jej ojciec wyjedzie za granicę, a z matką pogodzą się dopiero, gdy kobieta zachoruje i umrze. Dziewczyna nie będzie czuła żalu. Zacznie życie od nowa ze swoim wybrankiem. To właśnie w szpitalu go pozna.
   Chłopak coraz bardziej się wkręca. Musi przemyśleć tę historię. Każdy kawałek musi współgrać. W końcu udaje mu się stworzyć ogólną koncepcję i przekłada ją na słowa. Jego palce śmigają po klawiaturze. Właściwie, to mógł dyktować tekst, ale zawsze się jąkał, a potem treść była pełna "ten, tego", "no" i "albo inaczej". Tylko z tego powodu korzystał z czegoś tak archaicznego, jak klawiatura. Trochę dłużej zajmowało pisanie, ale przynajmniej nie marnował kilku godzin na usuwanie tych brudów.
   Wstukuje kolejne słowa. Nie zauważa, że jedzenie już dawno leży w jego pokoju. Całkiem zapomina o głodzie. Pisze. Tylko tyle. To strasznie męczące. Ręce już go bolą. Chciałby się położyć i zasnąć. Zbiera się w sobie. Wstukuje kolejne słowa.
    Ikonka czatu mruga. Dopiero to odrywa go od pracy.
BardzoZłySzef: Termin Lidii się przesunął. Masz jeszcze dwadzieścia godzin.
    Mad nawet nie odpisuje. Po chwili dostaje kolejną wiadomość.
Malimera: Mam coś.
Denat-urat: Co jest?
Malimera: Myślisz, że ci ludzie to serio żyją?
   Jakby nie miała nic ciekawszego do roboty. Chłopak jest na nią zły. Mogłaby dać mu spokój.
Denat-urat: Nie, nie sądzę.
Malimera: Ale jeśli tak?
    Naprawdę nie ma ochoty na jej kolejne wywody. Malimera wiecznie ma jakieś problemy natury psychologicznej, a on nic na to nie może poradzić. Nawet zbywanie jej nie pomaga.
Denat-urat: To chyba nie robi większej różnicy.
Malimera: Nie lubię nieszczęśliwych zakończeń, bo to dołujące. Ale jeśli ty serio skazujesz ludzi na te wszystkie rzeczy? To okrutne.
Denat-urat: Nie.
    Nie ma wyboru. Musi jej napisać trochę więcej niż dwa słowa. Może wtedy uzna, że wyczerpali temat i chłopak będzie mógł dokończyć robotę. Trochę się spieszył.
Denat-urat: To tylko głupi program. Wymyślasz człowieka sprzed ponad stu lat i tyle.
Denat-urat: Płacą mi za to, to to robię.
Denat-urat: Nie ma w tym nic nadprzyrodzonego.
Malimera: Zapisujesz swoje wszystkie prace?
    Wzdycha. Unosi oczy do zalanego czernią sufitu. Czuje, że będzie miał zajęte następnych kilka godzin.
Denat-urat: Mam je na oddzielnym dysku.
Malimera: Sprawdź swoją pierwszą.
Denat-urat: Po co?
    Mad wcale nie ma zamiaru tego robić.
Malimera: Masz sprawdzić, to masz sprawdzić i już. Tylko odpisz co znalazłeś.
Denat-urat: Ale dlaczego?
Malimera: Bo tak chcę! Jak się mylę, to nic się nie stanie.
Malimera: Tylko odpisz.
Denat-urat: Ok.
   Jego ręce drżą. Nieznacznie. Po prostu jest zmęczony. Potem odpocznie, teraz musi znaleźć swojego pierwszego człowieka. Jego dysk z archiwum jest podłączony do komputera, więc nie musi nic szczególnego robić. Tylko przeglądać foldery i pliki. To w pewien sposób absurdalne, ale z drugiej strony, w rzeczy samej nie pamiętał, o kim pisał, gdy tylko dostał ten program. A może to powinno być, jak pierwszy pocałunek. Powinien chociażby go kojarzyć. Tak mu się wydaje.
    W końcu widzi upragniony numerek jeden. Klika. Pierwsze co się pojawia, to data urodzenia, rasa, planeta i inne podstawowe informacje. Nic wyjątkowego. Twarz chłopaka, którego Mad stworzył jako pierwszego, jest trochę kanciasta. Ostre rysy twarzy łagodzą proste, długie, czarne włosy. Ich kolorem i odcieniem skóry nawet przypomina swojego stwórce.
   Chłopak uśmiecha się. Może wzorował go na sobie? Wydaje się to być całkiem prawdopodobne. Nawet ich imiona niewiele się różnią. Tamten to Mateusz, czyli Mat.
   Mad drapie się po karku i zaczyna czytać historię. Na pierwszy rzut oka wydaje się mała. Przecież są też minimalne długości wypracowań. Czemu więc u niego widnieje tylko kilka zdań? Czyta je. Mruga.
   Rodzice zostawili go przy pudle Caritasu na stare ubrania. Do wieku dojrzałości przetrzymywany był w inkubatorze w SWOL. W momencie ukończenia szesnastu lat biologicznych, w rzeczywistości ma już sto. Zostaje otworzony i zaprzęgnięty do pracy nad tworzeniem historii dawnych ludzi. W ciągu pierwszego tygodnia zapomina o wszystkim, co przekazano mu na początku.  Pracuje na maszynach ze swojego okresu. Nie buntuje się. Prowadzi rozmowy tylko z dwiema osobami: Malimerą i szefem. Z żadnym z nich nie ma głębszych relacji. Pracę traktuje jako formę zarobku, choć nic za nią nie dostaje. Nigdy nie wychodzi z pokoju mieszczącego się na dwudziestym siódmym piętrze budynku SWOL-u pod numerem dziewięć. Zapomina jeść i umiera.
   Mad przełyka ślinę. Jego serce bije szybciej niż zwykle. Co to ma być? Nie możliwe, że sam to napisał. Na dole ekranu miga ikonka czatu. Z braku lepszych pomysłów klika w nią. Czuje, jak drżą mu ręce.
Malimera: Już?
Denat-urat: Tak.
Malimera: I?
Denat-urat: To chore.
Denat-urat: Co ty miałaś w swojej pierwszej historii?
Malimera: Nic. Ja nie piszę historii.
Malimera: To tylko twoje zadanie.
   Mad chce odpisać. Zapytać o co jej chodzi, jednak widzi, że kolejne wiadomości zaraz się pojawią. Boli go głowa. Malimera nadal nie odpisuje, potrzebuje czasu. On sam nie wie, co mógłby zrobić. Skoro tylko on pisze historie, to czy skazał ją na taki żywot? Robi mu się niedobrze. Musi go nienawidzić. Na ekranie wyświetla się kolejne zdanie.
Malimera: Nie wiem czemu to tak wymyśliłeś.
   Chłopak już nie widzi komputera. Nic nie widzi. Tylko mroczki przed oczami. Pulsujące szare sześciany przypominające plaster miodu. A wiadomości pokazują się nadal.
Malimera: Jesteś cholernym idiotą.
Malimera: Powinniśmy chociaż dać możliwość edytowania.
   Mad zamyka oczy. Wszystko jest ciężkie. Opiera głowę o biurko. Chce napisać do jedynej znajomej. Wyciąga dłoń w stronę klawiatury.
 Malimera: Ale to przede wszystkim przez ciebie. Złe zakończenia są złe rozumiesz?
 Malimera: Kocham cię.
 Malimera: Sam to wymyśliłeś.
 Malimera: Błagam. Powiedz coś
 Denat-urat: przespxraszsdafgbmkl

*Denat-urat wylogował/ła się.*
 
*Malimera wylogował/ła się.*

*Denat-urat zalogował/ła się.*

 
 Denat-urat: Już jest "edytuj".
 Denat-urat: Też cię kocham.

8 komentarzy:

  1. ,,Zazwyczaj uśmierca ludzi w młodości, by mieć mniej pracy, ale teraz nie ma takiej możliwości.'' ~ Najlepsza życiowa zasada. (Y)
    Oooooo, i nie pojawiło się to nieszczęsne ,,,naprawdę''/
    Spodobała mi się końcówka, ta jakby rozmowa, cudowna. :*
    Wydaje mi się, że lepsze od pierwszej części i nawet nie zwróciłam uwagi, że to nie moja tematyka.
    Pozdrawiam.
    ___________________________
    Zapraszam na mojego nowego bloga:
    lojalnosc-smierciozercy.blogspot.com
    ,,

    OdpowiedzUsuń
  2. Robi wrażenie... muszę znaleźć czas i przeczytać całość

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyjemnie się czyta, czas na wgłębienie się w tego w bloga.
    Mam nadzieje że wystarczy mi czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyjemnie się czyta. Mam nadzieję, że wystarczy mi czasu na wgłębienie się w tego bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam tego bloga, do cholery jasnej. To piękne i smutne i nie wiem skąd Ty bierzesz tak genialne pomysły. Aż nie potrafię poukładać swoich myśli i napisać sensownego komentarza. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest niesamowite! Jaką musisz mieć wyobraźnię, żeby wymyślić coś takiego. Aż żałuję, że już skończyłam czytać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę, że tak samo jak ja piszesz opowiadania :) Może moje opowiadania nie są tak ciekawe jak twoje ale chętnie zapraszam http://pktoja.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zakończenie jest urocze, powiedziałabym, że niespodziewane, ale bardzo mocno wierzę w "happy-endy", więc... miałam przeczucie?
    Podsumuję. - Oczarowałaś mnie ponownie słowami.

    OdpowiedzUsuń

Ludzie sami w sobie są nadzieją.