Kręcę się,
aż zrobi mi się niedobrze. Potrzebuję tego.
Staczam się.
Nie będę się hamować. Nigdy.
Kręcę się.
Zamykam oczy. Chcę...
Staczam się.
Błoto wpada w usta.
Kręcę się.
Rośliny w dłoniach.
Rośliny w dłoniach.
Staczam się.
Chcę już dna.
Kręcę się
szybciej.
Staczam.
Ach!
Próbuję się jakoś wyprostować. Bardzo
powoli i delikatnie, ale
to nie takie
proste. Chociaż
stoję.
Na nogach.
Świat traci równowagę.
To nie było dno.
Staczam się.
Kręcę.
Ciekawe.. Takie.. Artystyczne, intrygujące..
OdpowiedzUsuńhttp://wildhunterr.blogspot.com/
Czy dno istnieje? Czy jak jest źle to może być gorzej? Jest jakaś granica?
OdpowiedzUsuńTwoje wiersze zmuszają do refleksji. Gratuluję! Udało ci się dokonać tego, czego przed kilka lat nie dokonał żaden podręcznik do j.polskiego...