wtorek, 14 stycznia 2014

Miasto bólu cz9

  Ostatnio jestem bardzo zabiegana, dobrze, że miałam zapasową część. Miłego czytania.


Miasto bólu cz.9 "pamiętnik"
 Drzwi od pokoju Karola zostały zamknięte bardzo delikatnie. Marcin nie miał zamiaru zwracać niczyjej uwagi. Jego brata nie było jeszcze w domu, a chciał zobaczyć, czy ukrywa coś ciekawego. Pierwsze co mu się rzuciło w oczy, to bałagan. Kopnął walającą się po podłodze puszkę. Sam nie wytrzymałby w takim brudzie. Przyklęknął, aby zajrzeć pod biurko. Poza zniszczonym podkoszulkiem nic tam nie było. Chciał szukać po szufladach, ale wiedział, że Karol w każdej chwili może wrócić. Obejrzał się przez ramię. No tak! Było jeszcze łóżko. Położył się i wsunął pod nie. Pomiędzy konstrukcją a materacem coś było. Wyciągnął rękę i wyciągnął różowy cienki zeszycik. Uniósł teatralnie brew mimo,  że nie było nikogo w pobliżu. 
 -Różowy? Serio? - Myślał na głos. Zabrał się od razu do oglądania. Na pierwszej stronie widniał autoportret Karola. Jego usta układały się w krzyku rozpaczy. W kącikach oczu było widać łzy. Było to bardzo realistyczne, tak że Marcin usiadł z wrażenia. A raczej chciał, bo tylko walnął się w ramę łóżka. Zaklął pod nosem i wysunął się, by móc usiąść. W rysunku było coś niepokojącego. Przerzucił stronę. Zobaczył szkic dziewczyny. Miała długie włosy a w ręku trzymała nóż. Stała gotowa do ataku. Tylko jedna rzecz nie pasowała. Jej twarz. Była... uśmiechnięta, lecz nie złowieszczo, tylko ciepło, miło i szczerze. Marcin nie wiedział, że patrzy na dokładne odwzorowanie Elizy. Karol miał talent, ale nie tego szukał jego brat. Obok drobnym maczkiem nabazgrana była wczorajsza data. Pod nią było napisane:
 Znowu zrobiło się ciemno. Coś się zmieniło. Czuję to. Jakby sumienie. Czy ono w ogóle istnieje? Chyba je mam. Chyba. Sądzę, że każdy powinien. Oni mówią "nie". Podobno nie mają, to im ułatwia życie - tak mówią. Ja w to nie wierzę. Każdy ma. Musi. To niemożliwe, aby ktoś był zły do końca. Wiem to. Zawsze to wiedziałem, ale moja wiara zanika. Może istnieją ludzie, którzy są czystym złem? Jakoś ciężko mi w to uwierzyć. Wiem, że nie ma ludzi dobrych. Dlatego nie powinno być i złych. Dla równowagi. Jednak są. Dziwne. Ciekawe co utrzymuje ten świat w istnieniu. Chyba już dawno stracił sens.
  Dziwne. Nie wiedział, że jego brat ma taką "artystyczną" duszę. Niestety zeszyt był nowy i nie było w nim nic więcej. Marcin chciał rzucić pamiętnik na podłogę, ale tak zdradziłby, że czytał notatki Karola, a ten zmieniłby skrytkę. Lepiej odłożyć na miejsce i przejrzeć jeszcze raz po kilku dniach. Tak - uznał -to idealne wyjście. Odłożył zeszyt na miejsce i wstał, by wyjść z pokoju gdy usłyszał coś za oknem. Podszedł do niego, ale nic nie zobaczył. Nagle na parapecie pojawiły się czyjeś ręce, a potem reszta ciała Karola. Starszy brat przekręcił kluczyk, by się z niego pośmiać. Chłopak jednak usiadł na parapecie, wyciągnął z kieszeni kawałek drutu i uśmiechnął się zwycięsko wsadzając do dziurki na klucz. 
  Po chwili chłopcy siedzieli na łóżku i rozmawiali.
 -Jesteś skończonym idiotą. Jak mogłeś mnie zostawić? - Mówił Karol.
 -Co? Myślisz, że poszedłbym bez  powodu? - Marcin próbował się bronić. - Miałem zamiar przekonać rodziców, by cię utrzymywali, ale skoro nie chcesz...
 -I robiłeś to u mnie w pokoju? Ta, jasne. Właściwie to mógłbyś ich urobić. Darowałbym ci to szpiegowanie.
 -Szpiegowanie? Jakie szpiegowanie? - Zaczął, ale mina Karola go uspokoiła - Tylko się rozglądałem... - Miał jeszcze coś dodać, ale nagle usłyszeli łomot zatrzaskiwanych drzwi. Mama wróciła. Sądząc po porze nie przyszła prosto z imprezy. Chłopcy spojrzeli po sobie porozumiewawczo. W niektórych momentach lepiej siedzieć cicho.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ludzie sami w sobie są nadzieją.