piątek, 3 stycznia 2014

Miasto bólu cz.8

 Dzięki chwilowej chorobie udało mi się napisać następną część. Jednak się rozpisałam, więc już nie ględzę. Podoba się, prawda?


 Miasto bólu cz.8 - "kim jesteśmy?"
  Na trawie w zapomnianym miejscu, siedziały dwie dziewczyny. Obie miały przymknięte oczy i wyglądały na pogrążone w bardzo przyjemnym śnie. Jedna była wysoka, miała filetowe oczy i wierzyła, że jest zła. Obok Elizy w błękitnej sukience rozłożyła się Iza, miała złote włosy i dobre serduszko. Pochodziła z bogatej i wpływowej rodziny, to jej ojciec w rzeczywistości rządził tym światem. Były w różnym wieku. Wyznawały inne wartości, a jednak coś je łączyło. Wspólny cel.
 -Wiesz co - Wyszeptała młodsza. - Zawsze chciałam stąd uciec. Głupie, prawda?
 -Nie. - Eliza obróciła się aby popatrzyć dziewczynce w oczy. - Ja od zawsze o tym marzyłam.
 -Niby tak, ale ja mam wszystko, prawda? Rodzice mówią, że powinnam być wdzięczna, że ciężko pracują, abym była szczęśliwa.
 -A jesteś? - Iza otworzyła szerzej oczy na te słowa.
 -Wiesz, nigdy o tym nie myślałam. - Usiadła, a w jej oczach błyszczały iskierki. - Muszę to sprawdzić! Przecież trzeba być szczęśliwym, prawda?
 -Prawda, prawda, ale stanowczo za często używasz tego słowa. - Eliza wstała i teatralnie westchnęła. Wyciągnęła dłoń w stronę Izy i pomogła jej się podnieść. Nastolatka założyła ręce na piersi i uniosła pytająco brew. -To... jak chcesz to zrobić? - To pytanie zbiło dziewczynkę z tropu. Była przyzwyczajona, że starsi wiedzieli wszystko. Sama nie miała pojęcia jak sprawdzić czy jest szczęśliwa. Na to nie było przecież żadnych testów. Dlatego momentalnie posmutniała.
 -Nie wiem. Myślałam, że ty mi to powiesz... - Powiedziała Iza.
 -Nie mogę ci tego powiedzieć, ale skoro chcesz uciec...
 -Wiedziałam! - Uśmiechnęła się. Eliza też. Ta dziewczynka naprawdę była dziwna.
 -Wiedziałaś? - Fioletooka nie mogła się powstrzymać i zaczęła się śmiać. Na to Iza uniosła dumnie bródkę i powiedziała z pewnością "Tak". To wywołało jeszcze większe rozbawienie Elizy. Iza zachowywała się całkiem jak paniusia z bogatego rodu. Nagle zamarła zdając sobie sprawę, że tak jest, przestała się śmiać i popatrzyła na dziewczynkę. Ona nic nie rozumiała. Nie wiedziała jak to jest stracić kogoś bliskiego. Nie rozumie czym jest strach. Nigdy ciężko nie pracowała. Jest miła, ale to nadal bogaczka. Nie powinny się ze sobą zadawać. Ta znajomość nie miała żadnej przyszłości. Iza popatrzyła na nią ze zdumieniem.
 -Coś się stało? Możesz mi powiedzieć. - Jej oczy były pełne troski. Eliza nie chciała być dla niej niemiła, to było tylko dziecko. Nie. Ma prawo wiedzieć.
 -Jesteśmy inne. Żyjemy w innych światach nigdy nie będziesz mogła zrozumieć.
 -Ale było nam tak miło i mówiłaś, że też nie jesteś tu szczęśliwa. Widzisz? Coś nas łączy. - Iza złapała ręce Elizy i popatrzyła jej w oczy - I miałaś mi pokazać jak sadzi się rośliny. O! Jeszcze dwie znalazłyśmy to miejsce. Jesteśmy podobne. Widzisz to, prawda? - Jej głos był przepełniony nadzieją, tak bardzo chciała mieć kogoś bliskiego. Fioletooka zamyśliła się. Właściwie to obie miały w sobie to coś, potrzebę obcowania z naturą. Każda chciała mieć swoje zdanie, nie lubiły ograniczeń. Może znajdą wspólny język?
 -Tak. Masz rację. Jak chcesz to możemy się tu jutro spotkać. Przyniosę jakieś sadzonki i nasiona. Jakie chciałabyś mieć tu rośliny?
 -Kwiaty. - Zaczęła rozpromieniona. - Mnóstwo kwiatów! I niech będą kolorowe i... i... takie pachnące i piękne! - Cała chodziła i zamaszyście gestykulowała.
 -Dobra, dobra. To kiedy będziesz mogła przyjść? - Eliza próbowała ją uspokoić łapiąc za ręce.
 -No tak. Przed obiadem. To jakoś w południe, ale przyjdziesz, prawda?
 -Prawda, prawda. Obiecuję. - Eliza wstała i ruszyła do wyjścia planując co by jej przynieść. Tak miło się z nią spędzało czas. Były jak lustrzane odbicia. Niby takie podobne, a tak naprawdę całkiem inne.

1 komentarz:

  1. Jestem tu pierwszy raz i będę musiała cofnąć się do poprzednich rozdziałów, ale ten mi się podoba :) a jeśli chodzi o długość to jeśli chodzi o mnie jest w sam raz.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
    http://always-be-where-you-are.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Ludzie sami w sobie są nadzieją.