piątek, 9 stycznia 2015

Miasto Bólu cz.26

 
Miasto Bólu cz.26 "legenda"
   To tylko sen, zwykłe majaki, z których zaraz się zbudzę, to tylko sen. - Eliza powtarzała to sobie w myślach. Nie potrafiła w żaden inny sposób wyjaśnić nagłego napływu zieleni. Nie było mokro, więc nikt nie podlewał ziemi, a nawet jeśli, to nic nie miało prawa urosnąć tak szybko. To nie mógł być też żart, bo nikomu nie chciałoby się trudzić, ani oberwać, w końcu dziewczyna była trochę znana. Eliza Domeyko - ta która z nikim nie rozmawia, ta, o której nikt nie mówi, ta, której wszyscy się boją, do której nikt nie podchodzi... Jednak ktoś podszedł. Karol, Iza, Rufus... Pierwszy nie wiedział z kim rozmawia, druga ma naiwne spojrzenie na świat, ale co z ostatnią osobą? Fioletowooka nie wierzyła by ktokolwiek podszedł do obcej dziewczyny, nawet jeśli była córką od dawna martwego kolegi. Ludzie tacy nie byli, ten świat taki nie był. Wszystko już dawno oddało się złu i nie było odwrotu. Nie jest to może optymistyczne podejście, ale najbliżej mu do prawdy. Stało się coś, co wychodzi poza ludzki umysł, a nastolatka nawet nie domyślała się, że...
   -To jak? - Iza powiedziała, siedząc na gałęzi i machając nóżkami, w białych rajstopkach. - Powiesz mi, jak to zrobiłaś, prawda?
   Eliza obudziła się z zamyślenia i spojrzała na dziewczynkę. Nie miała zielonego pojęcia, co jej powiedzieć. Nie mogła przecież rzucić: "Zasnęłam, a jak się obudziłam, to już tak było." Właściwie... Może jednak mogła? W końcu nie miała lepszego pomysłu, a młoda zaczynała się niecierpliwić, więc powiedziała to, co uznała na początku za głupie. Gdy skończyła swoją wypowiedź, w jej głowie pojawiło się rozwiązanie. Wystarczyło odpowiedzieć: "To taka moja mała tajemnica..." Niestety, te mądre rzeczy przychodzą do głowy zwykle po fakcie dokonanym. Jedyne, co można w tej sytuacji zrobić, to przekląć w myślach, co Eliza zresztą uczyniła. Dziewczynka, nie zauważyła jej kwaśnej miny, bo już schodziła rozpromieniona z drzewa, zaangażowana w tą sytuację. Powiedziała, żeby usiadły, a gdy to zrobiły poczekała jeszcze chwilę budując, całkiem niepotrzebnie, napięcie.
   -To na pewno... - mówiła Iza ściszając głos do szeptu. - Magia.
   Nastolatka uniosła jedną brew, pokazując, że nie przekonuje jej to wytłumaczenie, lecz dziewczynka mówiła dalej niczym się nie przejmując.
   -To mogły być elfy, takie leśne wróżki, albo czarodzieje. Może byłaś dla jakiegoś miła i starał ci się odwdzięczyć. Znasz pewnie takie bajki, prawda? - Eliza ich nie znała. Nie słuchała opowieści, czy legend, więc pokręciła głową. Na budzi Izy pojawiło się wielkie dziwienie. - Ale wszyscy je znają, prawda? Rodzice opowiadają dzieciom bajki na dobranoc, co prawda ja nie jestem dzieckiem, ale...
   -Nie mam rodziców.
   -Och... - Dziewczynka spuściła oczka, wyraźnie zawstydzona, ale zaraz uniosła głowę. - To ja ci opowiem! Połóż się i zamknij oczy, to powtórzę ulubioną historyjkę tatusia. Jest bardzo stara...
   Po chwili obie dziewczyny leżały obok siebie, a Iza opowiadała bajkę.
   -Kiedyś były sobie anioły i miały piękne, białe skrzydła i potrafiły zrobić wszystko. Ale ludzie pomimo, że mieszkali w niebie potrzebowali ich pomocy. Do latania. Też chcieli coś umieć, ale aniołki im nie pozwalały. Chciały zagarnąć całą moc dla siebie. Dlatego też Wielki Wojownik postanowił skraść ich wielką księgę i wraz z resztą ludzi stać się aniołami. Kiedy ją otworzył, stał się bardzo, bardzo mądry i nauczył się sterować wszystkimi żywiołami. Ale nie dostał skrzydeł, bo one są zarezerwowane tylko dla aniołów i nie da się ich zdobyć. Ze skrzydłami trzeba się urodzić. No więc, Wielki Wojownik nie potrafił wrócić do domu bez anioła, a jego moc była ciągle zbyt słaba. Anioły przybyły tam, gdzie chowały księgę i gdzie on nadal był, a jak go zobaczyły to zrobiły się wściekłe! Krzyczały na Wielkiego Wojownika i chciały zrobić mu krzywdę. Ludzie nie mogli nic zrobić. Krzyczeli z oddali, by go wypuściły. Anioły były bardzo niedobre, ale zrobiły, o co prosili. Wyrzuciły ich z nieba. Lecieli i rozbiliby się o ziemię, gdyby nie jeden dobry aniołek, który zrzucił na ziemię śnieg, bo wiesz, to taka jakby zamarznięta woda, co wygląda, jak biały puszek, - wtrąciła, co zdenerwowało Elizę. Przecież śnieg występował w wielu bajkach i legendach i każdy znał to pojęcie, mimo że było zmyślone- który leczy rany i uratował ludzi. Musieli się oni bronić przed straszną Ziemią i jej potworami, ale ten Wielki Wojownik znał magię i pomógł im zbudować wielki mur. My teraz za nim mieszkamy, a gdy ktoś umiera to wraca do nieba i anioły mu wybaczają, bo nie są takie złe. Koniec. - Iza podkreśliła ostatnie słowo.


7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Zaraz zabieram się do czytania wcześniejszych :) Naprawdę bardzo fajnie piszesz :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://jazdakonnaiwiatr.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Uf... Dotarłam do 26 rozdziału. Przepraszam, że długo zajęło mi nadrobienie rozdziału, ale późno wracam ze szkoły i mam dużo nauki, więc nie mam kiedy przejrzeć blogów.
    Jutro zabieram się za kolejne twoje opowiadanie.
    Bajka ciekawa, lecz mogłaś ją trochę bardziej rozwinąć (więcej opisów).
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to miałam spory dylemat jeśli chodzi o tę bajkę. jednej strony mogło być dużo opisów i ogólnie wszystko napisane tak, jak być powinno, a z drugiej strony mówi to młoda dziewczynka, która ciągle wierzy w anioły, śnieg i inne takie rzeczy, więc wielki napływ środków stylistycznych byłby nie na miejscu. cały czas nie wiem, która opcja jest lepsza.

      Usuń
  3. Super! Szkoda tylko, że rozdziały pojawiają się tak rzadko. Nie mogę się doczekać kolejnego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przeczytałem tego posta bo nie chcę sobie psuć całej serii (jestem przy 14) Ale spodziewam się że jest genialny jak reszta.

    Blog jednego gościa-klik!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mi się podoba. Jednak musiałabym zacząć czytać od początku żeby lepiej zrozumieć o co chodzi.
    Wgląd bloga jest śliczny i tak samo jak ty bardzo lubię gdy twórca dba nie tylko o tekst zamieszczany na blogu, ale też o jego wygląd. Bo wygląd bloga to jego wizytówka. Jeśli ktoś wejdzie na jakiegoś bloga i zobaczy niechlujny wygląd, źle dopasowane obrazki to raczej nie wróci, a jeśli ktoś zobaczy blog taki jak ten, to na pewno zapadnie mu w pamięci i na pewno wróci.
    Treść bardzo mi się podoba, jednak tak jak pisałam już wcześniej musiałabym czytać od początku by lepiej zrozumieć o co chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Opowiadanie bardzo mi się podoba. Moim zdaniem opisów jest wystarczająco. Niektórzy je lubią, a inni nie, więc trudno wkraść się w łaski wszystkich. Twój styl pisania bardzo mi się podoba, jest taki swobodny, więc będę się starała częściej tu zaglądać. Spodobał mi się również pomysł, że wklejasz obrazki między tekst i chyba Ci go ukradnę XD.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie:
    http://rusz-wilczym-tropem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Ludzie sami w sobie są nadzieją.