sobota, 7 marca 2015

Miasto Bólu cz.28

Miasto Bólu cz.28 "Mam tę moc!"
   Eliza została sama. Nie miała nawet ochoty gonić Izy, a zamiast tego rozejrzała się dookoła, już nie myśląc czy to możliwe, ale zastanawiając się jak. Przecież wcześniej zauważyłaby, że ma nadprzyrodzone zdolności, zwłaszcza, że używała ich nieświadomie.
   -A może... - szeptała do siebie, pochodząc do drzewa. - Może nie było żadnego wcześniej - Oparła się o nie kładąc rękę na korze, a gdy uniosła oczy po plecach przeszedł jej dreszcz. Słońce świeciło jej prosto w twarz sprawiając, że drzewo wyglądało na plamę czerni na białym tle. Jak w jej śnie, jakby się jeszcze nie obudziła, a na prawdę leżała w swoim łóżku czekając na nadejście weekendu.
   To samo  uczucie. Ciepło gdzieś pomiędzy żołądkiem, a sercem, pojawiające się znikąd i rosnące na sile, przychodzące wraz ze spokojem i czymś jeszcze. Kora drzewa zadrżała, niczym tafla wody muśnięta przez ptasie pióro, które na nią opadło. Eliza minimalnie zbliżyła o siebie swoje palce i w odsuwała powolutku dłoń od drzewa, a ono reagowało. W miejscu, w którym przed chwilą była dłoń dziewczyny powstało coś na kształt kawałka gałęzi, jak narośl. Drzewo po prostu zmieniało swój kształt. Dziewczyna skupiła się z całych sił i kora zaczynała układać się w twarz. W nosie pojawiały się dziurki, usta układały się w krzyku, a włosów nie było. Jedynie ludzka twarz z zamkniętymi oczami. Nastolatka uśmiechnęła się pod nosem. Coś takiego mogło nie być wyjątkowo przydatne, ale na pewno uda jej się zrobić coś większego. Tak, wszelkiego rodzaju nadprzyrodzone zdolności mogą się przydać. Wystarczy poćwiczyć. Może będzie mogła strzelać ogniem? Eliza miała ochotę się śmiać. Wtedy dopiero będą się jej bać. Z każdą chwilą jej myśli szły dalej i śmielej w przyszłość, a ona patrzyła na twarz uwięzioną w drzewie - zaczęła się zmieniać. Usta się zamknęły i uśmiechnęły, a oczy świdrowały przestrzeń. Już wiedziały, że jest w nich coś wyjątkowego.
    Przez następną godzinę fioletooka siedziała na trawie i próbowała coraz to nowych rzeczy. Zmieniała kolor kwiatów, sprawiała, że usychały, a potem ożywiała je, a nawet doprowadziła do wyrośnięcia kilku krzaków. Bawiła się bluszczem zmuszając go do obrośnięcia jej i bycie niczym żywa zbroja. Na początku wszystko szło bardzo powolnie, a każda próba zrobienia czegokolwiek była niesamowicie męcząca, jednak było coraz łatwiej i choć ciągle rzeczy na większą skalę sprawiały dziewczynie trudności, to była ona wstanie zapanować nad swoją mocą. Trening wyciągnął z niej wszystkie siły, więc postanowiła zrobić sobie przerwę i opadła na błękitną trawę. Bardzo podobał jej się ten kolor i łatwo było go uzyskać.
Nie bój się, nie bój się
tylko śpij,
a kiedyś, a kiedyś
obudzisz
   Eliza zaczęła śpiewać piosenkę ze snu. Czuła, jakby robiła to już wiele razy i nie mogła pozbyć się wrażenia, że to coś ważnego i pięknego. Z drugiej strony wcale tak nie myślała. Jej zdrowy rozsądek podpowiadał, że to zwykła kołysanka, która mówi o magii.
magię co cały świat
zabrał ci.
Jutro już, jutro już
się zbudzisz
ale dziś, ale dziś
możesz śnić...
    Melodia zapętlała w głowie dziewczyny błędne koło. Eliza znowu miała uczucie, że o czymś zapomniała. O czymś wyjątkowo istotnym, jednak nie chciała o tym myśleć. W ogóle nie chciała myśleć. Miała jedynie zamiar być szczęśliwa. I tyle. To powinno być do zrealizowania, czyż nie?

3 komentarze:

  1. Jak ty to robisz? Uwielbiam cię za to! Twoje opowiadania, wiersze, cudne! Pozdrawiam! :)

    haywi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Popracuj nad interpunkcją i używaj myślnika zamiast dywizy.
    Do niczego innego nie mogę się przyczepić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ile razy ci już pisałam, że twoje opowiadania czyta się bardzo lekko? Więc napiszę jeszcze raz! Zazwyczaj lekko idą teksty pisane prostym stylem (typowym dla książek dla nastolatek), a jednak u ciebie jest inaczej. Jesteś dowodem, że można być mistrzem słowa i mistrzem fabuły. No, może jeszcze nie mistrzem, ale jeśli dalej będziesz pisać to pewnie nim zostaniesz.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Ludzie sami w sobie są nadzieją.