piątek, 3 kwietnia 2015

Kocham Lamę cz.10

   Dawno tego nie było, co? Jednakowoż nie zapomniałam o Lamie. I zapomnieć nie zamierzam. 
 Kocham Lamę cz.10 "Kakao"
   Niewątpliwie, przekupił mnie zimowym napojem bogów znanym przez nas, śmiertelników, jako kakao. Wcale nie siedziałam u pierwszego lepszego kujona w domu, bo miło się z min rozmawiało, bo też nie wierzył w horoskopy, też czytał komiksy internetowe i powiedział, że może pomoże mi w odrobieniu matematyki. Dobra, ewentualnie mogę się przyznać do tego ostatniego, bo rzeczywiście nie miałam ochoty robić całej strony układów równań, gdy ktoś mógł to odwalić za mnie. Mimo to i tak moja obecność w jego pokoju była spowodowana tym, że miał kakao.
    Trochę głupio było mi prosić o dolewkę. Drugą. Jednak Klaudiusz nie wydawał się obrażony na mnie za to, że wzięłam sobie za cel wypić wszystkie jego zapasy mleka, które i bez tego malały w oczach. Nawet zażartował sobie, że może powinniśmy przenieść się na stałe do kuchni. W normalnych warunkach obraziłabym się na niego, ale od razu, gdy to powiedział, to poza szerokim uśmiechem, widziałam na jego twarzy niepewność, jakby chciał mnie spytać, czy nie przegina. Jako że nie była to uwaga wprost dotycząca mojej tuszy, a ja nie miałam o sobie zbyt niskiego mniemania, pociągnęłam go jedynie w stronę jedzenia i przede wszystkim picia.
   Weszliśmy do kuchni, ja pewnym krokiem, dzierżąca jego nadgarstek w dłoni i on, niezdecydowany, ale mimo wszystko trochę rozbawiony. Otworzyłam drzwi z rozmachem, po czym z całym rozpędem wpadłam do jasnego pomieszczenia. Położyłam kubek na blacie i wyciągnęłam mleko z lodówki, gdy Klaudiusz otwierał puszkę kakao. W tym momencie usłyszałam cichutkie kliknięcie. Sama nie wiem, czemu zwróciłam uwagę na ten dźwięk, jednak jestem pewna, że słyszałam otwierające się drzwi.
   -Wróciłam! - Głos był nieprzyjemny, trochę wredny, a jego właścicielka już po chwili przyszła do pomieszczenia, w którym byliśmy. Pchnęła drzwi, po czym odgarnęła swoje czarne włosy z twarzy. Nie powiem, była całkiem ładna.
   -Cześć jestem... - zaczęłam, próbując się uśmiechać. Nawet nie zauważyłam, że delikatnie się odsuwałam.
   -To Anka! - zagłuszył mnie Żelek. Wysunął się przede mnie i przedstawił mnie swojej siostrze. - Opowiadałem ci o niej. - Podrapał się w głowę i dodał, już w moim kierunku, pokazując głową na licealistkę. - A to jest Natalia.
   -Miło mi - wydukałam. Po co on do cholery podał jej mojego prawdziwego imienia? Chyba nie jestem  w ich domu obiektem plotek? - Ja już powinnam wracać do domu. Wiesz, umówiłam się ze znajomą i nie chcę, żeby musiała na mnie czekać. - Kłamałam, jak z nut. Po prostu nie miałam ochoty patrzeć na te czarne oczy, które skanowały każdy kawałek mojego ciała, a zakładałam, że skoro dzieli pokój z bratem, to nie będę miała możliwości z nim normalnie porozmawiać.
   -Jasne - mruknął, pozornie spuszczając wzrok, by odprowadzić mnie do drzwi, a w rzeczywistości cały czas zerkał na Natalię.
   Wzięłam jeszcze torebkę z jego pokoju i mogłam zacząć zakładać kurtkę i wiązać buty. Klaudiusz już chciał coś powiedzieć, gdy czarnowłosa dziewczyna pojawiła się na korytarzu z kubkiem kakao w dłoni. W sumie, to równie dobrze mogła być herbata, ale biorąc pod uwagę moją chcicę na ten napój, nie mogłam myśleć inaczej. Byłam święcie przekonana, że sączy sobie coś, co powinno być moje. Dobra, wiem, że to głupie, ale co poradzić. W końcu gapiła się na mnie o kilka sekund za długo. Stała na korytarzu i patrzyła na mnie spode łba, jakby doskonale wiedziała, jak mam na imię.
   -Ej, - zaczęła z uśmiechem. Sztucznym, jak nie wiem.- Jeśli chcecie się migdalić w naszym pokoju...
   -Nadia! - wrzasnął Klaudiusz, obracając się w jej stronę. Nie wiem,  czy bardziej chciał ją zagłuszyć, czy przekazać niemą wiadomość, której odczytanie nie sprawiało większych problemów, ale nie dało to  pożądanych skutków.
   -Tylko mówię... - podśmiewała się zza tego przeklętego kubka. - Pewnie jesteś chłopakiem jej marzeń...
   Żelek nie wytrzymał, a że byłam już gotowa do wyjścia otworzył drzwi i wypchnął mnie na ośnieżony chodnik. Chłopak był cały czerwony. Jego usta zwinęły się w cienką kreskę, a ramiona były przygarbione. Cała przyjazna atmosfera poszła się walić. Za moimi plecami wejście do małego domku się zamknęło, a ja zostałam na zimnie z brudnymi spodniami i niezaspokojoną ochotą na wypicie czegoś ciepłego. To znaczy, w sumie wypiłam dwie porcje, ale czasem to za mało. Przez ścianę słyszałam jeszcze coś o dobrym wychowaniu, straszeniu gości i w ogóle, ale jakoś nie chciało mi się tego słuchać. Zrobiłam pierwszy krok, a potem drugi i trzeci. Nie zwracałam uwagi na odgłosy kłótni spowodowanej moją obecnością, ani na kilkukrotne słowo "dziewczyna" przewijające się w wypowiedziach rodzeństwa.
   Byłam zła, a do tego nie miałam żadnych planów na weekend. Koszmar.

4 komentarze:

  1. Wielki powrót mojej kochanej lamy.
    I jeszcze kakao, słodzenie i punktowanie zaliczone.
    Boże, mam równania na matematyce... Niby łatwe, ale irytujące do potęgi setnej.
    ,, Weszliśmy do kuchni, ja pewnym krokiem, dzierżąca jego nadgarstek w dłoni i on, niezdecydowany, ale mimo wszystko trochę rozbawiony. Otworzyłam drzwi z rozmachem, po czym z całym rozpędem wpadłam do jasnego pomieszczenia. Położyłam kubek na blacie i wyciągnęłam mleko z lodówki, gdy Klaudiusz otwierał puszkę kakao. W tym momencie usłyszałam cichutkie kliknięcie. Sama nie wiem, czemu zwróciłam uwagę na ten dźwięk, jednak jestem pena, że słyszałam otwierające się drzwi.''
    Cytat mnie jakoś dobił (pozytywnie). PS I jak wklejałam, zauważyłam drobną literówkę ,,pena''.
    Żeeleeeek.
    Świetnie jak zwykle, lekki styl i czyta się błyskawicznie.
    I, o dziwo, wcale nie przeszkadza mi chyba najczęściej popełniany przez bloggerów błąd, bodajże dywiza zamiast myślnika.
    I jeszcze raz wesołych świąt. :)
    _________________
    Zapraszam do mnie na rozdział, długooo oczekiwany.
    Pozdrawiam.
    cordragon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę nie wiem od czego zacząć ;)
    Fajnie piszesz tak lekko i czyta się przyjemnie i szybko ;)
    Opowiadanie jest po prostu super :)
    Życzę ci wesołych świąt ;)
    http://niebioeski.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie piszesz. Przyjemnie tekst się czyta i tak gładko.
    Pozdrawiam
    kochamczytack.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. super piszesz, tekst jest na prawdę spoko, jestem pod wrazeniem. pozdrawiam i zapraszam do mnie\
    daryyl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Ludzie sami w sobie są nadzieją.