niedziela, 20 marca 2016

Nieistniejący chłopiec

"Nieistniejący chłopiec"
   Na samym skraju burzy stał chłopiec, który zdawał się nie dostrzegać szalejącego żywiołu. Stał. Jedynie stał. Nawet nie drgnął, nie mrugnął, jego włosy nie ruszały się pod wpływem wiatru. Przypominał bardziej pomnik, niż żywą osobę. Na gładkiej skórze nie było widać żadnych skaz. Piach latał wokoło omijając chłopca, nie dotykając go, ani nie osiadając na jego ciele, zabierając dziecku prawo do jakiejkolwiek realności. Piach przelatywał przez chłopca, nie zwracając uwagi na jego obecność. Koniec burzy piaskowej był równocześnie końcem świata.Nogi chłopca opierały się o ostatnie skały na ziemi. Dalej była przepaść. I nicość ciągnąca się w nieskończoność. On jednak patrzył się w tę dal z niezmiennym wyrazem twarzy. Jakby coś tam widział. Albo to coś miało zaraz się pojawić. Tam, poza końcem.
   Wiatr wciąż dmuchał. Nigdy w tym nie ustawał i nawet najstarsze gwiazdy nie widziały tego miejsca bez unoszących się tumanów kurzu i piachu. Chłopiec widział. Dawno, dawno temu. Jeszcze przed początkiem. Stał tam jeszcze nim zaistniało cokolwiek na czym można stać. Ale to mu nie przeszkadzało. On też nie istniał. Przynajmniej w części znaczeń tego sformułowania.
   Wiatr wiał dalej, ale chłopiec nie bał się. Nie bał się śmierci, czy unicestwienia. Nie bał się wiatru, piasku, ani gwiazd. Tak na prawdę, to wcale nie był odważnym chłopcem. Był za to bardzo silnym chłopcem i możliwe, że o tym wiedział. Możliwe, że mógłby wejść w otchłań i sprawdzić, czy coś tam jest. Ale wtedy nic by z niego nie zostało. Nawet cień. A przecież tym właśnie był. Tym, czego się nie bał. Cieniem, wiatrem, prochem, piachem, a po części dość niskim i krępym chłopcem. Jedyne czym nie był, to bytem. Ten właśnie nieistniejący dla otoczenia chłopiec patrzył w dal z nijakim wyrazem twarzy. Mógł o czymś myśleć. Mógł myśleć o czymś bardzo smutnym. Mógł również nie myśleć o niczym. 
   Wiatr zwolnił. Jedno ziarenko piasku odbiło się od twarzy chłopca. A on to poczuł. małe ukłucie w policzek.
   Mrugnął. Wtedy wiatr ustał. Wszystko się zatrzymało. Ułamek sekundy. Tumany kurzu zaczęły opadać. Świat powoli zostawał osłaniany. Upadający na ziemię piach przeleciał przed oczami chłopca. Nawet cień w oddali zaczął opadać. Czarna kurtyna odsłoniła coś. Jakby za końcem świata cokolwiek miało prawo do istnienia. A przecież to chłopiec był jedynym i ostatnim, który stał. Przez czerń przebijał się kształt. Czyjś wielki uśmiech. Tak straszne wielkie zęby. Chłopiec je znał.
   Chłopiec wykrzywił usta w podobnym uśmiechu. Parodiował je. Udawał. Pokazywał zęby. Nie wiedział, co znaczy ten gest.
   Po drugiej stronie bariery mama przytulała autystyczne dziecko.
   Na końcu świata znowu zaczął wiać wiatr.

6 komentarzy:

  1. Co prawda nie potrafię dobrze zrozumieć tego, co właśnie przeczytałam, ale mam wrażenie, że udało mi się coś Twym opowiadaniu (mogę to tak nazwać?) wyłapać. Pewną metaforę, która chodzi mi po głowie, a której nie potrafię dobrze sprecyzować. Wiem natomiast jedno - długo o historii tego chłopca nie zapomnę.

    http://gorzkaczekoladax.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że rozumiem. I brakuje mi słów.

    OdpowiedzUsuń
  3. To było .......................dziwne
    mam wode z mózgu ( norma) po pierwszym wrażeniu
    ale jak tak na 10 min zajełam się czymś innym
    chyba, jakby to skleić w całość myślę .... (nw czy dobrze )ze jest to perspekrywa emocjonalna tego chłopca z autyzmem, który jest na wózku. Ze do realu przywołuje go jego matka , która sie nim opiekuje( CSA zagadki kyminalne Kurde u ciebie XD) Na paoczątku myślałam że chodzi bardziej ,że ból uświadamia nam o istnienu ale to jednak nie to ... tak właściwie to nierozumiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właściwie to rozumiesz. Nie nie chodzi o ból. To po prostu przebłysk świadomości, być może wywołany samą obecnością mamy, może czymś innym.
      W ogóle niedługo będzie jakiś dzień autyzmu, tylko nie wiem dokładnie kiedy.

      Usuń
  4. Niesamowicie ujęłaś w kilku słowach świat z perspektywy autystycznego chłopca. Robi wrażenie. Tekst należy do najłatwiejszych, ale czy gdyby należał, miał by taką wartość? Na początku czytania, sądziłam, że nieco trąca filozofią, ale zupełnie nie spodziewałam się, że może chodzić o coś takiego. Gratuluję pomysłu i życzę kolejnych ;) a w międzyczasie zapraszam do siebie :
    http://utwory-wierszem-pisane.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. tekst dał mi dużo do myślenia.... Lubię takie dzieła, gdzie trzeba wysilić mózg <3

    OdpowiedzUsuń

Ludzie sami w sobie są nadzieją.