sobota, 18 czerwca 2016

Nie ma go

Nie jest bezosobowy
Ani chłodny
Nie jest w ogóle
Nie ma go
Jego głos
Nie ma głosu
Jego twarz
Nie ma twarzy
Nie ma głowy
Ani rąk
Ani nóg
Ani siebie
Zgubił się już dawno

6 komentarzy:

  1. Mogłam źle zrozumieć. Jeśli właśnie tak jest, opieprz mnie za to śmiało. No więc, mam wątpliwości co do początku utworu. Wprawdzie jest bardzo klimatyczny i wprowadza w odpowiedni nastrój, ale coś mi nie gra. Skoro coś nie jest bezosobowego, musi być osobowe, prawda? A skoro nie ma go w ogóle, nie może być osobowy. A nie da się być, ani nie bezosobowy, ani osobowy. Coś, czego w ogóle nie ma, automatycznie jest bezosobowe. Choć nie istnieje, nie da się tego określić, nie ma nic, nie ma wszystkiego.
    Pozdrawiam.
    kot-z-maslem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli X nie istnieje, to nie może być. Nie możemy powiedzieć, że X jest, bo go nie ma. Nie możemy powiedzieć, że jest [wstaw dowolny epitet], bo nie jest; nie ma go. Jako że go nie ma, nie możemy go określić, opisać. Jak opiszesz coś co nie istnieje?
      Chodzi o to, że nie jest nawet bezosobowy, że nie jest nawet przezroczysty. Nie istnieje, więc nie może być jakiś.

      Może kiedyś był. Może.

      Usuń
    2. Najtrudniej jest właśnie opisać nic.

      Usuń
  2. Dobrze że wróciłaś ^^
    Na wakacje pewnie planujesz przerwę od bloga nie ? będzie mi smutno.
    Co do wiersza - sam sobie zaprzecza, i to w nim intryguje... to chyba o duchu jakby spojrzeć bardziej logicznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę się przyznać, że twój blog obserwuję i na bieżąco czytam od dawna. Stwierdziłam w końcu, ze jako "weteran" twoich wierszy, warto w końcu dać znak obecności. W wierszach piękne jest to, że każdy interpretuje go inaczej, często na podstawie swoich przeżyć, które kształtują z kolei poniekąd pogląd na świat i jego różne aspekty.
    Dla mnie owe "nic" to człowiek. Praktycznie ten człowiek nie istnieje. Jest wtopiony w tłum, szary przechodzień, zwykły uczeń zasłonięty przez rówieśników patrzących w aparat, robiący zdjęcie. Ludzie przestali go dostrzegać. Więc powoli, sam przestawał być. Egzystował, tylko i wyłącznie. Nie żył. Zgubił się. Istnieje ?
    To tylko moja wolna interpretacja, śmiem twierdzić, że jak większość zapewne błędna i odbiegająca od głównych zamiarów autorki.
    Pozdrawiam.
    P.S - gdybyś miała chwilę, zależy mi na twojej opinii. Blog nowy, lecz nie pierwszy:
    http://zycie-liryka-pisane.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Ludzie sami w sobie są nadzieją.