niedziela, 29 marca 2015

Lewy i Prawa

    Blogger mnie przerósł. Jak chcecie przesłuchać piosenki w wykonaniu Lena i Rin, to tutaj. Jeśli nie wiecie, kim są wspaniałe bliźniaki/odbicia Kagamine, to idźcie spytać wujka Google. Opowiadanie jest na podstawie piosenki i to tak na prawdę pretekst do ćwiczenia dialogów. Precz z drewnianymi rozmowami! Tak poza tym, to jestem martwa przez szkołę. Proszę nie zabijać mnie za błędy, nie sprawdzałam tego tekstu.


"Lewy i Prawa"
Chyba coś jest nie tak. To było pierwsze o czym pomyślała dziewczyna, patrząca w lustro, które stało w rogu starego i chyba dawno zapomnianego strychu. Tam był mężczyzna. Właściwie to chłopak, nawet w jej wieku. Też miał krótkie blond włosy i zielone oczy, ale był o kilka centymetrów wyższy i miał na sobie spodnie, a nie spódniczkę, tak jak Rin. Nastolatka nie odezwała się. Jedynie uniosła dłoń, chcąc sprawdzić czy to, co widzi to prawda. Odbicie nie poruszyło się. Ona zrobiła krok do tyłu, lecz on nie. Dwa do przodu i nadal nic. Jego twarz była tak bardzo podobna do jej. Wyciągnęła rękę jeszcze raz,  chcąc dotknąć go, sprawdzić czy jest prawdziwy, lecz napotkała na opór tafli szkła. Chłopak się uśmiechnął. Jednak nie było to przyjazne, raczej z niej drwił.
   -Lewy - odparł, jakby to było faktem, który sama powinna znać. - Ty jesteś Prawa, ja Lewy. Odbicia - wytłumaczył widząc jej nieciekawą minę, ale nawet po tym nie wyglądała, jakby już wszystko wiedziała.
   -Ale ja jestem Rin - zaprzeczyła.
   -Może u ciebie, ale nie u mnie.
   Patrzyła się na niego przez dłuższą chwilę, wydawał się być zbyt pewny siebie. Miał w sobie coś dziwnego. W tym jego triumfującym uśmieszku i docinkach, które najpewniej chciałby wymówić na głos, ale jeszcze nie chciał jej odstraszać. Usiadł na krześle po swojej stronie i wzrokiem zachęcił ją, by powtórzyła po nim tę czynność. Przez chwilę miała wrażenie, że jeśli to zrobi, to ona będzie jego odbiciem i straci całą swoją wolność, a w końcu zamieni się w tego chłopaka i nie będzie miała swojej czarnej spódniczki z żółtym akcentem. Mimo to w końcu usiadła. Niepewnie i na brzegu krzesła, ale jednak.
    -To... - zaczął chłopak. - Serio nie wiesz kim jestem? - Znów wyglądał jakby się z niej wyśmiewał. Był zupełnie rozluźniony i coś w nim mówiło, że na prawdę nie rozumie tej sytuacji. Może był nawet bardziej zagubiony od dziewczynki, która nocą chodziła po strychu, wśród kurzu, starych i głównie drewnianych mebli, lalek z dziwnymi twarzami i z tylko jedynym małym oknem, które wpuszczało tylko odrobinę jasnego światła księżyca.
   -Nie. Nie wiem.
   -Hmm... - Zamyślił się na chwilę patrząc, w punkt w jego świecie, którego dziewczynka nie mogła dojrzeć ze swojej pozycji. - Nie patrzyłaś  nigdy w lustro?
   -Patrzyłam. Każdy patrzył. - Zastanowiła się chwilkę i dodała: - Nawet w to kiedyś patrzyłam, ale w odbiciu zawsze byłam ja. Tak działają lustra.
   -Nie. Oczywiście, że nie. - Lewy podniósł się i podszedł najbliżej tafli szkła, jak tylko mógł. Położył na lustrze dłoń. Nie był już tak rozluźniony. Robił się spięty. - Kim ty jesteś?
   -Rin - odparła spokojnie. Mówiła to już raz, ale uznała, że może powtórzyć. Mógł być zmęczony. Przecież dobrze słyszała, że plecie głupstwa.
   -A ja? Jak nazywam się w twoim świecie? - Jego głos był coraz głośniejszy, oddech szybszy, a para pojawiająca się na lustrze, przy jego ustach nie znikała. - Jak nazywałbym się, gdybym był po twojej stronie?
   Ona nie mogła tego wiedzieć. To było pierwsze, co przyszło jej do głowy. Że nie wie i to powinna mu powiedzieć. Tylko, że tego nie zrobiła. Zamiast tego zaskoczyła samą siebie. W końcu znała odpowiedź. Była ona po prostu ukryta. Schowana. Jednak istniała i to o nią musiało chodzić chłopakowi z lustra.
   -Len. - Uśmiechnęła się, dumna z tego, że rozwiązała zagadkę. Chłopak odsunął się od tafli szła, już nie przyciskał się do niej. Miał lekko rozchylone usta i tępy wzrok.
   -Co? - Uniósł delikatnie brew.
   -To co słyszysz. - Rin była w siódmym niebie, wstając z krzesła ze świadomością, że jest, jak bohater powieści kryminalnej, który tłumaczy, jak morderca popełnił przestępstwo. Słodkie uczucie, które unosi  cię o dwie warstwy kurzu nad ziemię. - Miałam urodzić się jako chłopiec, ale jestem dziewczyną. Rodzice mi mówili, że gdybym była tym całym chłopakiem, tobym miała na imię Len. A tak, to jestem Rin. Ot, co!
   Wtedy Lewy uśmiechnął się blado.Wcale nie był szczęśliwy. Udawał, ale to i tak dodało jej otuchy. Nagle podskoczyła. Dobra, drgnęła. Mimo wszystko zwróciła na siebie uwagę.
   -Wiem kim jesteś - pisnęła. - Ty to ten magik z piosenki, prawda?
   -Co? - Chłopak był już zupełnie zdezorientowany, więc pozwolił jej mówić.
   -Kiedyś słyszałam taką piosenkę o odbiciu w lustrze. On potrafił czarować, ale tylko na chwilę i mógł dla niej zrobić wszystko, ale ona chciała po prostu mieć przyjaciela. Ale magii im nie starczyło i on musiał wrócić do siebie. Jesteś nim?
   -Nie, oczywiście, że nie. - Lewy zaśmiał się, nadal słabo, ale już trochę szczerze i odgarnął za ucho kosmyk swoich blond włosów. -Tylko że... - odrobinę posmutniał, patrząc jej w oczy. - Chyba też nie mogę z tobą zostać.
   -Czemu? - spytała.
   -To chyba jasne. - Znów był rozbawiony. Jego nastroje zmieniały się strasznie szybko, jak zauważyła dziewczyna. - Jesteś po drugiej stronie lustra.
   -A jak je zbiję? - Była pewna, że to mogło rozwiązać problem. Zniszczyłaby przezroczyste szkło, które ich dzieliło i mogliby się spotkać, i...
    -Nie - przerwał jej wywód w myślach.
   -Ale... - chciała się bronić, ale nie miała żadnych argumentów. Opuściła głowę. - Przepraszam. - Poczuła, jak pod jej powiekami pojawiają się łzy, więc jak najmocniej je zamknęła oczy.
   -Nie musisz. - Chłopak był zmieszany i nawet nie mógł jej objąć, czy coś. Desperacko szukał odpowiednich słów. - Jak chcesz to mogę chwilkę zostać.
   Rin powolutku otworzyła oczy i wbiła wzrok w Lewego. Na jej policzkach widać było łzy, których nie utrzymała, ale już się uśmiechała. Jej cichutki, delikatny śmiech niósł się echem po obu strychach. Tym lustrzanym i prawdziwym. A każde z rozmawiających dzieci myślało, że to ono jest w tym jedynym słusznym i że to drugie jakoś dziwnie je imituje. Mimo to razem się śmiali przez całą noc. Len i Rin, Lewy i Prawa.
   Następnego ranka w lustrze, każde z nich zobaczyło swoją zaspaną twarz i uśmiechnęło się na myśl swojego przyjemnego snu.
    -Nie zapomnę cię - wyszeptali, lecz nie usłyszeli siebie nawzajem. To nie było konieczne. Wystarczyła im znaleziona pod krzesłem pozytywka z piosenką o chłopcu i dziewczynce, po dwóch stronach lustra. Bardzo miła opowieść.

5 komentarzy:

  1. Martwa przez szkołę, nasza kochana szkółka cię zamordowała. [*]
    Piosenka jest genialna, czemu ja wcześniej o niej nie słyszałam? :O
    A pomysł z napisaniem ,,na podstawie'' niej tego tekstu jest fantastyczny.
    Co do niesprawdzonego tekstu - też bym chciała taki mieć bez korekty. Brakuje kilku przecinków (jak zawsze, interpunkcja matką błędów).
    Jenyy, kocham takie ,,sytuacje'' z lustrem... Sytuacje z lustrem... Boże, jak to brzmi. Psychika w kawałeczkach.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli piosenka ci się podoba, to polecam wpisać hasło "Vocaloid napisy pl" w YouTube i i odlecieć w kosmos. Mogę nawet polecić kilka co lepszych piosenek, bo już od dawien dawna słucham tych głosików. Moje ulubione (wiem, że dużo): https://www.youtube.com/playlist?list=LLk16VFDM-Aoikj5Nu6dVz1g

      Usuń
    2. Z przyjemnością zajrzę i chyba trochę kojarzę.

      Usuń
  2. Piosenki nie słyszałam i chyba skorzystam z rady i zasięgnę opinii wujka Google :) Tekst jest świetny, całkiem oryginalny i nietypowy, miło się czytało :)
    historia-piorem-pisana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale bym miała schizy jakbym spoglądała w lustro a tam odbicie kogoś innego i jeszcze się nie poruszało, ogólnie lustra mnie przerażają:( Podoba mi się klimat, połączenie treści i wyglądu bloga, wszystko tak piękne się dopasowuje, aż się ma ochotę przeczytać wcześniejsze wpisy i w wolnej chwili na pewno to zrobię.
    Powodzenia w dalszym pisaniu. http://ingenuity-charm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Ludzie sami w sobie są nadzieją.